Zaskakująca niespodzianka w zwiastunie adaptacji Stephena Kinga. Ja też ją przeoczyłem

Choć w nowej wersji „Uciekiniera” z pewnością znajdziemy całą masę ukłonów w kierunku pierwowzoru, jednym z pierwszych i najbardziej ekscytujących mrugnięć okiem (easter eggów, smaczków, niepotrzebne skreślić) jest z całą pewnością ujęcie ciemnowłosej kobiety, która wymachuje plikiem banknotów. Na pieniądzach z kolei widnieje oblicze... samego Arnolda Schwarzeneggera w iście prezydenckim wydaniu. 

Czy Arnie pojawi się w filmie osobiście? Tego jeszcze nie wiemy, ale opisany powyżej zabieg to sprytna forma wprowadzenia „oryginalnego” Bena Richardsa do nowej historii. Trudno się dziwić, że twórcy zdecydowali się na odniesienie do pierwszej adaptacji tej opowieści. Nie dość, że mogli w ten sposób pokłonić się starszej wersji, to przy okazji w pewnym sensie mogli częściowo spełnić fantazję wielu fanów snujących marzenia o tym, by Schwarzenegger zasiadł kiedyś w fotelu prezydenta.

Dawny gubernator Kalifornii miał imponującą passę w drugiej połowie lat 80., a w tym samym roku, w którym stoczył pojedynek z Predatorem, wystąpił też w pierwszej ekranizacji „Uciekiniera” Kinga. Choć obraz z 1987 z czasem zyskał status ikony, wciąż pozostaje jednym z mniej docenionych tytułów w portfolio artysty. Po latach, gdy Glen Powell przejął rolę Bena Richardsa, Schwarzenegger wyraził poparcie dla koncepcji nowej wersji. W rozmowie z serwisem CBR powiedział zresztą:

Pierwszy zwiastun nie pozostawia wątpliwości: nowy film będzie się znacząco różnić od poprzednika. Tym razem odpuszczono kampową estetykę ejtisów, ustępując miejsca wizji bardziej surowej, brutalnej, mrocznej. Zapowiedziano też bardziej aktualne podejście do tematyki mediów, inwigilacji czy przemocy.

Jednocześnie twórcy nie rezygnują z czarnego humoru, który przebija się przez całą tę tętniącą przemocą otoczkę. Przede wszystkim jednak zamierzają być znacznie wierniejsi literackiemu pierwowzorowi (poprzednim razem była to, pisząc delikatnie, bardzo swobodna inspiracja).

Spore nadzieje pokładam w osobie reżysera i scenarzysty - Edgara Wrighta. To zdolny i uznany twórca, który jeszcze nigdy nie dał światu jednoznacznie nieudanego, złego filmu. Przeciwnie: większość jego dzieł to prawdziwe unikaty, które wryły się w popkulturową świadomość milionów konsumentów. Niecierpliwie wyczekuję każdego projektu sygnowanego nazwiskiem Brytyjczyka. A dystopia od Mistrza Grozy wydaje się materiałem, z którym znakomicie sobie poradzi. 

Ben Richards to zdesperowany facet, który bierze udział w brutalnym reality show. Musi wygrać wystarczająco wysoką kwotę, by ocalić śmiertelnie chorą córkę. W programie ścigają go wyszkoleni Łowcy, którzy próbują pozbawić go życia. Cel rozgrywki? Przetrwać przez 30 dni. Protagonista wyrusza z 12-godzinną przewagą, jednak każdy jego krok śledzą kamery i oczy wielomilionowej widowni.

W obsadzie poza Powellem znaleźli się:

UCIEKINIER trafi do kin 7 listopada 2025 r.

Czytaj więcej: